piątek, 15 sierpnia 2014

Catch & release = „złów i wypuść”

     Catch & release to nowy styl wędkarstwa, który wychodzi poza ramy klasycznego hobby i wkracza w świat sportu.

    Wędkarstwo: technika połowu ryb żerujących, dzieląca się na wiele metod łowieckich uzależnionych od łowiska i rodzaju poławianej ryby oraz stosowanego sprzętu. Dlatego, „złów i wypuść” jest przeznaczony dla grona wędkarzy lubiących ruch, kreatywność, towarzystwo, przyrodę i posiadających wysoką etykę intelektualną.

    Zapewne każdy poczuł niesamowitą ekscytacje chwilą połowu dużej ryby. Od momentu gdy zaczął przygodę z wędkarstwem pragnął przeżyć dzień złowienia ryby, która by go podniosła na duch, dodał wrażeń, którą mógłby się chwalić. Gdy już złowił swoją upragnioną zdobycz chce znów i znów i znów, a następnie pojawia się chwila złowienia największej z największych, ogromnej i najpiękniejszej ryby. W tym momencie, każdy opuszcza swoją miejscówkę z młodości z nadzieją, którą sobie wymarzył. I tak tworzy się pasja, zamiłowanie, sport, podróże.

    Statystyki przemawiają za „złów i wypuść”. Biorąc pod lupę zawody GrandPrix o Puchar Wisły 2014 (OS Wisła 2 sektory + potok Brennica 1 sektor): w I turze brało udział 121 zawodników, łowiąc łącznie 536 sztuk, co daje średnio 4,43 sztuki na wędkarza. Łatwo uświadomić sobie, że przy dziennych limitach połowów 2sztuki na głowę pstrąga o wym. min. 33cm w życiu nie zobaczymy dzikiego dorosłego pstrąga. A będziemy o ile w ogóle będziemy łowić głupie maluchy, które biorą co popadnie.

    Najgorszą rzeczą jest, że wędkarze łowiący na wodach z możliwością zabierania ryb myślą przecież jak ja nie zabiorę to inni wezmą. I wówczas każdy bierze ryby jak popadnie, nawet limity nie mają znaczenia a wymiar ochronny – kto by je pamiętał jak każdy gatunek ma inny. Dlatego „złów i wypuść” jest dla ludzi z wysoką etykę osobistą, swoistym naturalizmem opartym na poszanowaniu środowiska.

    Regułą catch & release jest oczywiście posiadanie podbieraka, szczypiec do wyhaczania, połów tylko i wyłącznie na hakach bezzadziorowych,  umiejętne obchodzenie się z rybą – zaleca się wyhaczenie ryb w wodzie zwłaszcza w upalne letnie dni gdy temp. powietrza sięga 30°C.

    Wg mnie to 90% rzek górskich powinno być chronionych. I tu apel do starszych kolegów. Przecież 1kg pstrąga źródlanego u hodowcy kosztuje ~18zł = ~ 3sztuki pstrąga potokowego z rzeki. To jakaś kpina z tym zabieraniem ryb, stereotyp komunistyczny leśnych dziadków z zarządów PZW - fuck shit będący częścią gospodarki tego kraju i jednocześnie biurokracją.
Kogo stać na wędkarstwo muchowe ? Tego stać i na big and good food.

    Wędkarstwo w rozumieniu społeczeństwa jest to hobby dla miłego spędzenia czasu i łowieniem ryb w celach kulinarnych. Ludzie nie rozumieją, że nie można zabierać ryb łososiowatych z Wisły. Często nad wodą, ludzie/turyści pytali mnie:
czy są tu ryby?, bo mam wędkę” ,
czy mógłby Pan mi złowić rybę! najlepiej pstrąga!!, mogę Panu coś zapłacić?”
Każdego w takim wypadku muszę pouczać indywidualnie, na co on wystawia wielkie oczy i zadaje dalsze pytania. Nasunęła mi się myśl, że należy uświadomić społeczeństwo tablicami informacyjnymi. Wszystkie parki narodowe, rezerwaty, nadleśnictwa a nawet ścieżki dydaktyczne, posiadają tablicę informacyjny.
    Tu na OS`ie, rzeka płynie przez miasta Wisła – Ustroń – Skoczów, gdzie co roku przetłacza się tysiące osób. Wielu z nich przychodzi nad wodę, spaceruje, odpoczywa, biega, robi grilla.
Tablica informacyjna uświadomi rodaków o znaczeniu tego miejsca przez co oni poczują większy respekt.
    Dzieci w szkołach uczy się: rzeka Wisła królowa polskich rzek, ponieważ jest najdłuższa, ponieważ pierwsze zaczątki osadnictwa skupiały się w dorzeczu Wisły, ponieważ... Dzieci co roku obchodzą Dzień Ziemi, w który to dniu wychodzą w plener np. do parku poznać gatunki drzew, ich wartość gospodarczą i znaczenie środowiskowe, które niewątpliwie jest ogromne.

    Ludzie dzieci Matki Ziemi przychodząc nad OS Wisła czytając tablice informacyjną o Górnej Wiśle będą mogli dowiedzieć się o faunie rzeki, w tym gatunkach zagrożonych, wędkowaniu catch & release.

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Kleń vs lipień

       Na wstępie przytoczę krótką charakterystykę klenia - rodzina karpiowate, ryba reofilna (prądolubna).
Rekord Polski wynosi 3,71 kg.
Znaczenie gospodarcze bardzo niewielkie z uwagi na mięso :(
Rozwój/przyrost: w wieku 3 – 4 lat >16 cm, w wieku 10 lat ~32cm, dorasta do ~60cm.
Z własnego doświadczenia i opinii wędkarzy stwierdzam, że kleń nie należy do ryb walecznych, przez co nie daje wielkich emocji łownych.
Klenie żyją w dużych stadach i zajmują stanowiska na płaniach.

       21.06.2014r poszedłem na szeroki próg poniżej starego Jazu w Skoczowie. Godzina ok. 6.30; Plan, jak zawsze: upolować ogromnego pstrąga największego z największych. No i był kleń, największy z największych, taki na 3kg. Stoję na szczycie progu i słyszę jak coś w wodzie chlupocze bezustannie - zaraz za progiem. Podchodzę bliżej przez dno progu wyłożone wzdłuż nurtu okrąglakami drewnianymi po którym płynęło spokojnie 10cm wody - zbliżam się na odległość 3 metrów. Kleń – biedaczysko, gorąco mu chyba i chciał wskoczyć wyżej w górę rzeki ale był za gruby. Ja stanąłem on też wywinął oko do góry patrzył na mnie i myślał – ja też, wezmę go do ręki i zobaczę w całej okazałości. Stojąc tak jak słup soli kleń podjął decyzje odwrotu a ja poszedłem w swoją stronę.

          W Górnej Wiśle kleni jest ogrom. Jeżeli upodobaliście połów kleni to w Skoczowie jest „kleniowy raj”. Pod mostem kolejowym wpatrując się w głębiny widać ławice kleni, ich bezlik przyprawia o zawrót głowy. Mogę się pokusić o opinię, Górna Wisła to dobre miejsce do pobicia rekordu polski klenia. Wędkarze nie wywierają żadnej presji i nikt nie poławia kleni, choć można do 3 sztuk dziennie. I tu kolejna anegdota: Jest upalne lato 2013r. Ludzie przyjechali odpocząć nad Wisłę w miejscowości Nierodzim. Stoją w progach razem z kleniami oko w oko.

         Klenie są wszędzie pod mostem, w jazach, na progach, człowiek odnosi wrażenie, że one wychciewają żarcia jak gołębie na Rynku.
 
          Drugim gatunkiem tematu jest lipień, którego dumnie zwą kardynał lub lipas. Ryba iście szlachetna, należy do rodziny łososiowatych i tworzy osobną podrodzinę lipieniowate.
Wygląd lipieni jest iście uroczy, popielaty, zielononiebieski z charakterystycznymi czarnymi plamkami oraz majestatyczną płetwą grzbietową, która ubarwiona jest w 4-5 rzędów czerwonawych plam. Ja lipasa nazywam rycerzyk, ponieważ jego łuski przypominają mi zbroję.
Lipień niestety można to naocznie stwierdzić jest gatunkiem zagrożonym – oczywiści w Górnej Wiśle. Ja złowiłem rycerzyka tylko raz, do dziś pamiętam tą chwile – jeden rzut suchą muchę w lekki nurt, który zresztą wcześniej obłowił kolega i jest, siedzi. Złowione lipienie przeze mnie i kolegów zdarzały się na wysokości Ustronia.
Lipień to bardzo delikatna ryba, żyje krótko, max. 10 lat. W 2-3 roku samiec osiąga wiek rozrodczy, samica w 4 roku życia. To wyjaśnia tak słabą populacje w Polskich rzekach. Dlatego zabranie lipienia z łowiska to tak jakbyś ustrzelił żubra w puszczy.
       Podsumowując, wendkarsko złowienie lipienia jest małym trofeum, świętem wędkarskim, natomiast klenia powielaniem schematu, jak słuchanie muzyki w systemie mono z lat 70`tych.
Istotnie łowisko NO KILL przyczynia się do rozkwitu populacji kleni, ich zasięg widać aż po Ustroń i Górki Wielkie na potoku Brennica. Równowaga została zachwiana, bez względu na obecność lipienia czy jego brak. Co teraz z niechcianym stworzeniem? Jak dalej potoczy się ekspansja kleni i czy lipień całkowicie wyginie? Ponadto czy dla populacji pstrąga potokowego ma to jakieś istotne znaczenie?